Przyszła jesień. Nawet jeżeli z biegiem lat wysokie temperatury coraz bardziej nas zaskakują, to dni robią się krótsze. Czas ten kojarzy mi się zawsze z kanapą, dobrą książką i pyszną, gorącą herbatą. No i rzecz jasna – pogaduszkami, o tym jak pachnie (na przykład) cynamonem. Takie są moje jesienne wyobrażenia. Niestety nie zawsze jesień jest taka sympatyczna i o tym właśnie porozmawiamy.
Jesienią skarżymy się na problemy z oddychaniem, nawet gdy temperatury nie spadają poniżej zera. Może odpowiadać za to obecność w powietrzu zarodników grzybów pleśniowych. Przyczyną kłopotów może też być zimne powietrze, które jest czynnikiem wywołującym potencjalnie skurcz oskrzeli. Im dalej w jesień, tym gorsza jakość powietrza, a zatem przeszkadza nam także smog. Nadal wielu z nas mieszka w miejscowościach, gdzie ogrzewanie nieruchomości przyczynia się do powstania smogu, który praktycznie uniemożliwia zdrowe życie.
Mimo że coraz więcej się mówi o zanieczyszczeniu środowiska, decydenci wymyślają nowe przepisy prawne, które mają ograniczyć smog w miastach, to jednak zanim do tego dojdzie, my musimy jakoś żyć i normalnie w miarę funkcjonować w tym okresie roku. I chociaż należę chyba do wyjątków, u których zimne powietrze nie wywołuje skurczu oskrzeli, to doskonale rozumiem wszystkich kaszlących pod wpływem chłodu astmatyków. Jedynym sposobem, który dobrze na to wpływa jest zakrywanie ust i nosa kominem, szalem, kiedy wychodzi się na zewnątrz. Staramy się też oddychać nosem, a nie ustami. Nie jest to sposób idealny, ale pomaga choć w niewielki sposób ograniczyć wpadanie zimnego powietrza do ust. Kiedy byłam ostatniej jesieni naprawdę bardzo chora i nawet mnie każdy wdech przyprawiał o kaszel, otulałam się chustą (usta), bo dzięki temu bardziej się pilnowałam, żeby oddychać przez nos. Czasami tak delikatna zmiana nawyków, jak zwrócenie uwagi na sposób, w jaki oddychamy, może bardzo ułatwić naszą codzienność.
Wiele lat temu myślałam też o masce przeciwpyłowej. Niezależnie od tego, co myślimy na temat noszenia masek w trakcie pandemii, do widoku masek na naszych ulicach, już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Nawiasem mówiąc, badania naukowe potwierdziły skuteczność masek w zapobieganiu rozprzestrzeniania się chorób, w połączeniu z innymi sposobami. Nadal jednak nie powstała moda na noszenie masek przeciwpyłowych, a szkoda, astmatycy mogliby być prekursorami nowych trendów prozdrowotnych. Nie powinno nas powstrzymywać przeświadczenie, że przecież jeszcze nie jest aż tak źle, żeby po maski przeciwpyłowe sięgnąć. Ale jeżeli używam takich maseczek do sprzątania i do pracy w ogrodzie, to dlaczego nie miałabym ich używać też, kiedy przemieszczam się poza domem. Na razie jednak sprawdzam w aplikacji Kanarek stan powietrza w moim mieście i nadal o masce przeciwpyłowej tylko myślę. Jestem jednak przekonana, że niebawem przejdę do działania i maskę kupię, bo ważne jest dla mnie moje zdrowie.
Nadal mimo upływu lat nurtuje mnie pytanie, dlaczego ludzie nadal czerpią wiedzę z Internetu, z niesprawdzonych źródeł. Pandemia pokazała nam, jak łatwo jest manipulować faktami, jak trudno wybrać rzetelne źródła informacji. Działalność Fundacji opiera się przede wszystkim na działaniach edukacyjnych, prowadzonych w Internecie, ale każdy artykuł, który pojawia się na naszej stronie internetowej, czy też informacje w mediach społecznościowych, mają sprawdzone podstawy naukowe. Co roku pojawiają się informacje o tym, żeby się przygotować do sezonu jesienno-zimowego i zadbać o szczepienie na grypę. Zwiększenie liczby zachorowań na grypę jest widocznie nie tylko statystycznie. Ciągle też mam kontakt z osobami, które rezygnują ze szczepienia na grypę pod wpływem wpisu na forum, bo „ktoś pisał, że to sama chemia i że te szczepionki uzależniają”. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO, ang. World Health Organization) oraz Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC, ang. the Centers for Disease Control and Prevention) zalecają coroczne szczepienie przeciwko grypie już po 6 miesiącu życia, zwłaszcza u tych dzieci, u których stwierdza się choroby przewlekłe. Szczepienie to jest wysoce rekomendowane dla astmatyków, w tym również przez Globalną Inicjatywę na rzecz Zwalczania Astmy (GINA, ang. Global Initiative for Asthma). Z badań naukowych wynika, że bardzo groźne dla astmatyków są zaostrzenia astmy, których przyczyną są powikłania pogrypowe. Zatem według mnie jedyną osobą, która może odradzić nam szczepienie na grypę z powodów leżących po stronie naszego organizmu, jest tylko nasz lekarz prowadzący. Nawet nie pani z fundacji, która lekarzem nie jest. A już na pewno nie jakiś pan, który w internecie napisał, że się po szczepionce dusił, bo nigdy nie wiemy, jaka była tego przyczyna i czy w ogóle to jest prawda. Przekonaliśmy się już na własnej skórze w okresie pandemii, że nie możemy wykluczyć siania lęku przed szczepieniami przez osoby, które nie mają nic wspólnego z medycyną. Rozmawiajmy zatem o tym z lekarzami. Jeżeli lekarz, którego pytamy nie potrafi rozwiązać naszych wątpliwości, to zmieńmy lekarza. Pytajmy tak długo, aż dostaniemy odpowiedzi. Szczerze polecam rozmowę z lekarzem na temat zaszczepienia się na grypę. Są grupy osób, które nie powinny być szczepione, ale te przypadki są rzadkie. Dlatego powinniśmy o tym rozmawiać z osobami kompetentnymi należącymi do personelu medycznego.
Sezon jesienny kojarzy mi się także z kaloryferami, suchym powietrzem i ogromnymi problemami oddechowymi dla osób uczulonych na toksyny wydzielane przez małe pajęczaki, czyli roztocze kurzu domowego. Kiedyś jechałam do innego miasta do lekarza z dziećmi na konsultacje, musieliśmy nocować w hotelu i rano obudziłam się z katarem i kaszlem. Nie miało znaczenia to, że pokój hotelowy wyglądał na wysprzątany. Nie została tam zapewniona profilaktyka antyroztoczowa, a ja zrezygnowałam z zabrania podróżnych produktów antyroztoczowych (prześcieradło i poduszka). Zemściło się to na mnie srodze. Do tego dołożyła się podróż pociągiem. Takie życie astmatyka. Natomiast przypomina się ta sytuacja zawsze, bo kiedyś rozmawiałam z Panem, który miał psa i astmę (w tej kolejności) oraz nocne ataki duszności. I Panu nie pomagały leki, a był uczulony i na psa, i na te nieszczęsne pajęczaki. I oczywiście nie śmiałabym Panu zaproponować, żeby poszukał przyjacielowi innego domu, ale zasugerowałam, że może urządzi sypialnię, żeby pies do niej nie wchodził i wprowadzi tam profilaktykę antyroztoczową. Przynajmniej jest szansa, że noce będą spokojne. Pan stwierdził, że pies się na to nie zgodzi. I powiem Wam, że ja naprawdę rozumiem i Pana, i psa. Tylko że wtedy Pan nie będzie się czuł lepiej i kilkukrotna już zmiana leków, przez kolejnych lekarzy, po prostu nie pomoże. Każdy z nas musi dokonywać takich wyborów. Wcale one nie są łatwe. Nieustanie zatem musimy szukać kompromisów, tak jak z wychodzeniem z domu w mroźny dzień (jeżeli komuś to nie służy) albo w upał (bo są też tacy, co ciepła nie lubią).
Zawsze mi się przypomina też jesienią pewna rada, żeby w sezonie kaloryferowym dużo pić ciepłych płynów, bo suche powietrze wysusza śluzówkę. Ale nie herbaty, bo ta może wysuszać śluzówkę jeszcze bardziej. Raczej nie będą to też soki, bo kto pije ciepłe soki owocowe. Co zatem pić? Ja piję trochę naparów z ziół (konsultowane z lekarzem ze względu na potencjalną alergię krzyżową – lipa, mięta, melisa, rooibos), ale najwięcej piję ciepłej …. wody. Czasem najlepsze rozwiązania są najprostsze. I chociaż teraz uśmiecham się do Was znad kubka herbaty, to właśnie wodę w dużych ilościach polecam najbardziej.
Dbajcie o siebie w ten jesienny czas!
Zdrowia dla wszystkich!
Justyna Mroczek-Żal
Prezes Fundacji