Power walking dla każdego, czyli chodzę, więc jestem

 

walking

 

Kiedy pierwszy raz przeczytałam o power walk, power walking, to pomyślałam, że bardzo się musiał ktoś natrudzić, żeby nazwać naturalną czynność człowieka w taki sposób, żeby stała się modna. Założeniem power walk jest bowiem nic innego jak szybkie maszerowanie. Jest to najprostsza i najbardziej naturalna forma aktywności człowieka, nie wymagająca żadnej nauki. Po co jednak to udziwniać i nadawać temu odpowiednią nazwę? Powodów może być wiele, a jednym z nich może być lansowanie mody na szybkie chodzenie.

Przeczytałam parę artykułów na ten temat i stwierdziłam, że power walking uprawiam od dawna, bo mam astmę. Każda astma jest inna, moja sprawia, że mimo najszczerszych chęci nie mogę biegać. Wcześniej czy później truchtanie źle się kończy. Za to maszerować mogę i to z sukcesem. Za każdym razem zatem, kiedy z powodu swoich ograniczeń zdrowotnych nie mogę uprawiać nordic walking lub innej dyscypliny sportu, idę po prostu marszem na długi lub krótki spacer.

Czy astmatycy mogą uprawiać power walking? Oczywiście, że tak. Trzeba tylko pamiętać o pewnych zasadach. Założeniem power walking jest to, że marsz nie jest wolny, ale szybki i energiczny i że pracują w trakcie ruchu nie tylko nogi, ale i ręce. Dlaczego twierdzę, że astmatycy mogą bez przeszkód zdrowotnych uprawiać power walking.  Punktem odniesienia nie będzie sugerowane tempo marszu 7-9 kilomwetrów na godzinę, tylko nasze własne możliwości, które każdy ma inne. Nasze możliwości mogą być też różne w różnych okresach roku. I tak moja astma pozwala mi bardzo szybko chodzić w okresie zimowym, ale na wiosnę i latem niekoniecznie. Znam jednak wiele osób, których samopoczucie pozwala dokładnie na odwrotne tempo aktywności, latem czują się w swoim żywiole, a zima zalegają z przymusu na kanapie. Trzeba słuchać swojego organizmu i do niego dostosować tempo naszych działań.

Zasady power walk są następujące:

  1. Staramy się iść długim krokiem (pierwsza z podłożem spotyka się nasza pięta i stopa przetacza się w trakcie ruchu na palce) i nie zapominać o pracy rąk. Ręce powinny być ugięte pod kątem prostym, w czasie marszu pracujemy nimi energicznie.
  2. W trakcie marszu brzuch jest wciągnięty a pośladki spięte. W ten sposób angażujemy większość mięśni do pracy. Nie usztywniamy kolan, to bardzo ważne, żeby nie nabawić się kontuzji.
  3. Plecy trzymamy proste, a barki rozluźnione.
  4. Patrzymy przed siebie z uśmiechem.

Astmatycy powinni pamiętać szczególnie o pewnych zasadach, które sprawią, że ruch na świeżym powietrzu nie przyniesie im więcej szkody niż pożytku:

  1. Jeżeli jesteśmy uczuleni na alergeny powietrzchnopochodne, pamiętajmy o unikaniu pyłków w miarę możliwości, wybierając odpowiednią porę dnia i miejsce spacerów. Unikamy miejsc zanieczyszczonych spalinami, ruch w takim środowisku może wywołać atak astmy.
  2. Zawsze zabieramy ze sobą na taki marsz inhalator do doraźnego stosowania, zapytajmy też swojego lekarza o to, czy przed wysiłkiem należy wziąć leki.
  3. Pamiętamy, że przed każdym wysiłkiem wykonujemy krótką rozgrzewkę – zawsze! Robimy to bez względu na swoje samopoczucie i wiek. Kilka wymachów rąk i nóg oraz krążeń tułowia przygotuje całe ciało do wysiłku, nie tylko mięśnie, ale także serce i stawy.
  4. Na wyprawę zawsze zabieramy ze sobą butelkę z wodą, aktywność fizyczna powoduje u osób chorych na astmę wysuszenie dróg oddechowych, warto się raz na jakiś czas zatrzymać i napić.

Największą wartością  power walkingu jest dla mnie to, że aktywność tę wykonujemy na świeżym powietrzu. Podczas maszerowania dotleniamy organizm i poprawiamy krążenie. Serce sprawniej funkcjonuje, a ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia, cukrzycy czy pogorszenia chorób układu oddechowego jest znacznie mniejsze. Dobre samopoczucie poprawia nam też humor.

Energiczny marsz zwiększa się również wydatek energetyczny organizmu, co może pomóc w uzyskaniu szczupłej sylwetki. Prawdopodobieństwo nabawienia się urazu przy marszu jest znacznie mniejsze niż przy innych rodzajach aktywności dlatego power walking jest świetnym wyborem w przypadku osób w każdym wieku.

Na pytanie, ile powinniście chodzić, odpowiedź jest bardzo prosta. Tyle, ile chcecie. Ja staram się, żeby aktywność fizyczna była częścią mojej codzienności, ale w okresach, kiedy gorzej się czuję, staram się, żeby ruch na świeżym powietrzu zajmował mi co najmniej trzydzieści minut trzy razy w tygodniu. Każdy z nas wyczuje najlepiej, jakie są jego możliwości w zakresie tempa i długości marszu. Ruch ma sprawiać przyjemność, nawet jeżeli będziecie po nim przyjemnie zmęczeni.

Jak się ubrać?,  wyprzedzam pytanie techniczne. Ubrać należy się po prostu wygodnie w strój, który nie krępuje ruchów. Pamiętajcie, żeby ochronić się przed wiatrem lub deszczem w takie dni, w które pogoda może nam sprawić niespodziankę. Nie zapomnijcie o elementach odblaskowych na odzieży, jeżeli planujecie marsze po zmroku. Jedynym sprzętem, którego potrzebujemy, żeby zacząć ćwiczyć, są buty. Jeśli nie zamierzasz chodzić w trudnym terenie, wystarczą wygodne buty sportowe z dobrą amortyzacją. Trzeba zawsze zabrać ze sobą uśmiech.

Mam nadzieję, że zobaczę was na ścieżkach marszowych. Pora roku sprzyja temu, żeby zacząć robić coś dla siebie. Ja się uzależniłam od power walking i zawsze mówię, że chodzę, więc jestem.

Z pozdrowieniami

Justyna Mroczek-Żal

Prezes Fundacji