Czy ktoś z Was słyszał nazwę „syndrom chorego budynku”?. Myślę, że najbardziej jest ona znana osobom, które mają alergię na roztocze kurzu domowego, roztocze magazynowe albo pleśnie. Gdyby nie pewna historia, która mnie dotknęła, pewnie sama bym się na tę nazwę nie natknęła. Pora roku, jaką teraz mamy, zdecydowanie wpływa na to, że wielu z Was może na własnej skórze niestety przekonać się z czym mamy do czynienia.
Zanim dojdziemy do definicji opowiem Wam historię, która mi się przydarzyła w czasach kiedy mogłam o sobie powiedzieć, jako o młodej (diagnozą) astmatyczce. Zatem będąc młodą astmatyczką weszłam raz sobie do składziku (niewentylowanego pomieszczenia w budynku, w którym mieszkam, na poziomie piwnicy) i cud chciał, że nie weszłam tam sama, tylko z mężem. Był to czas diagnostyczny – nie wiadomo było na co jestem uczulona, zatem trudno było przeciwdziałać zetknięciu z potencjalnym alergenem. Tydzień wcześniej na budynku urwała się rynna, było bardzo deszczowo i woda ciekła po ścianie kilka dni, zanim dzielni panowie przyszli i ja naprawili. Jakież było moje zdziwienie ( po przejęciu kilku dawek Ventolinu, po które pobiegł do domu mąż) kiedy na ścianie składziku zobaczyłam coś w rodzaju mchu, co się okazało niczym innym jak którymś z wielu pewnie milionów gatunków pleśni. Walczyliśmy z nią dzielnie kolejnych kilka tygodni, uzbrojeni w środek grzybobójczy i niezbędne środki ochrony indywidualnej ( maseczki, odzież ochronna), bez których nie przetrwałabym w tym pomieszczeniu ani jednej chwili.
I tutaj wracamy do naszej definicji, co to jest właściwie „syndrom chorego budynku”. Jest to zespół dolegliwości zdrowotnych, których występowanie wiąże się z konkretnym miejscem – budynkiem. Przyczyna tkwi w klimacie wewnętrznym w budynku albo w wadach konstrukcyjnych w budynku. Może to być miejsce pracy na przykład, ale może to dotyczyć domów, w których mieszkamy. Najczęściej dolegliwości te to bóle głowy i problemy z oddychaniem, ale do innych dolegliwości należą też: podrażnienie błon śluzowych dróg oddechowych, sucha i podrażniona skóra, mdłości i omdlenia, objawy permanentnego przemęczenia. Jeżeli mamy do tego alergie albo/i astmę, to jesteśmy w prawdziwych opałach. Dolegliwości te w sposób ewidentny bowiem nasilają chorobę i prowadzą do zaostrzenia jej objawów. Problem jest poważny ponieważ Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała w raporcie w 1984 roku, że syndrom chorego budynku dotyczy aż 30% nowych i odnawianych budynków na świecie. WHO zwróciła uwagę także na smutny fakt, że w wielu przypadkach zły stan budynków jest niemożliwy do wyeliminowania. To oznacza, że mieszkanie w co trzecim budynku grozi nam alergikom/astmatykom zaostrzeniem objawów choroby, a zdrowym grozi zachorowaniem
Pytanie „czy mogę coś zrobić w tej sprawie” nie jest zatem bez znaczenia. Na to pytanie nie można po prostu odwiedzić – przeprowadźcie się do budynku, który nie jest „chory”. Nie jest to bowiem takie proste z żadnego punktu widzenia. Argumenty, że przecież zdrowie jest najważniejsze są oczywiste, ale mamy różną sytuację rodzinną, zawodową, ekonomiczną i naprawdę nie zawsze jest możliwa przeprowadzka do budynku, który nie wywołuje takich objawów. Co można zatem zrobić, żeby choć trochę uchronić się przed zgubnymi skutkami mieszkania w chorym budynku. Jest kilka rad, które należy w takiej sytuacji wcielić w życie.
Należy pamiętać o regularnych przeglądach instalacji wentylacyjnej i gazowej. Jeżeli to jest możliwe należy wyeliminować ogrzewanie na węgiel, które jest najbardziej toksyczne dla naszego układu oddechowego. Objawy powodują cząsteczki unoszące się w powietrzu: kurz, włókna z dywanów lub wykładzin, zarodniki grzybów, pleśnie, pyłki roślin, zanieczyszczenia przynoszone do budynku z zewnątrz, substancje lotne i rozpylone substancje chemiczne, emitowane przez materiały budowlane, jak i przedmioty (np. meble) znajdujące się w domu, spaliny samochodowe, produkty spalania węgla znajdujące się w powietrzu. Problem potęguje wysoka temperatura w pomieszczeniach i gwałtowne wahania temperatur w ciągu doby oraz niska wilgotność powietrza.
Jeżeli masz podejrzenie, że mieszkasz w chorym budynku to zastosuj następujące rozwiązania:
- Sprawdzaj na bieżąco skuteczność wentylacji we wszystkich pomieszczeniach.
- Regularnie sprzątaj - zastosuj zasady profilaktyki antyroztoczowej, w trakcie sprzątanie szczególnie zadbaj o kratki wentylacyjne i odpowietrzenia.
- Wietrz mieszkanie/dom – najlepszy jest krótki przewiew w postaci przeciągu. Zima to także moment, kiedy wietrzenie jest konieczne.
- Jeżeli problem jest naprawdę poważny i powyższe metody nie pozwalają na osiągnięcie stanu poprawy zdrowia pomyśl o zakupie oczyszczacza powietrza.
Te zasady nie wyczerpują problemy. Jeżeli mieszkanie jest zagrzybione, to najpierw trzeba się zająć usunięciem grzyba. Nie mogą w tym uczestniczyć osoby uczulone na pleśnie, należy pamiętać o odzieży ochronnej i maseczkach ochronnych, a najlepiej zabiegi te zlecić fachowcowi. Zajrzyjcie do okien czy na uszczelkach pojawił się czarny nalot, który właśnie jest związany z pojawieniem się pleśni.
Zmian nie dokonacie w ciągu jednego dnia, ale każdy krok, to szansa na poprawę zdrowia. W okresie kaloryferowym ten problem szczególnie się uwidocznia. Często słyszę, że z tego powodu astmatycy kaszlą aż do wiosny.
Jeżeli nie ma przeciwwskazań zdrowych ze względu na infekcję lub zaostrzenie astmy, często wychodźcie na świeże powietrze. Z problemem syndromu chorego budynku walczymy dodatkowo spacerami, dotlenieniem całego organizmu.
Pozdrawiam Was ze świeżo wywietrzonego domu
Justyna Mroczek-Żal
Prezes Fundacji